CAŁE ICH ŻYCIE W JEDNYM POKOJU


Na progu biedy mieszka smród. Trwały związek moczu, starości, wilgoci i grzybów. Nad progiem kartka: „Lokator wracający po godzinie 22.00 jest zobowiązany do zamykania bramy na klucz”. Brama utrudnia realizację rozporządzenia – zamek już dawno zmienił właściciela.


foto: szlachetna paczka


Trzecie piętro należy do nich. Na obitych pilśniową płytą drzwiach wlepki: Wisła Kraków, Białej Gwieździe Zawsze Wierni, Nasze Miasto Nasze Zasady.
Piotr, o którym napisano, że samotnie wychowuję trzech synów, wygląd tak, że strach się bać. Wysoki, broda, ciemne, zapadnięte oczy. Do obrazu grozy nie pasują podrabiane klapki Kubota i szare, wełniane skarpety.

Do uścisku dłoni dochodzi w ciasnym korytarzu – przez próg nie wolno, będzie pech, choć Piotr zapewnia, że nie jest przesądny. Drzwi skutecznie odcinają nas od nieprzyjemnej woni klatki schodowej. Tu bieda już nie śmierdzi. W świetle ją widać: salonowy stół wciśnięty między fotel, a piętrowe, stare łóżko. Obok wersalka, rok produkcji 1982. Brudna ściana, odpadający tynk. Plakaty piłkarzy i zdjęcia stadionów. Drugi pokój tak mały, że pomiędzy przedmiotami codziennego użytku trudno postawić stopę. Ścisłe centrum Krakowa, miasta wpisanego na światową listę UNESCO. Dwa kilometry od Wawelu, kilometr od Galerii Krakowskiej.
On 
Szukałem pracy, nawet mi pomagał MOPS, ale muszę zajmować się synami. Pan wie, że ten średni ma rozszczepienie podniebienia, prawda? Rok temu zabiegi miał jeszcze w Krakowie, teraz jeździmy do Polanicy. Gdzie nie pójdę do pracy, to nikt nie rozumie, że muszę zostawać domu. Takie czasy, że trzeba być na każde zawołanie, a ja nie mogę, proszę zrozumieć.
Z żoną rozwiedliśmy się w 2008 roku. Była 11 lat młodsza, po ślubie okazało się, że to za dużo. Dla niej. Mieszkaliśmy jeszcze chwilę razem, na początku było dobrze Później Niebieska Karta, przymus spotkań z dzielnicowym. Żona powiedziała: znęca się nade mną i nad dziećmi.
Niebieska Karta – procedura opracowana przez Komendę Główną Policji i Komendę Stołeczną Policji przy współpracy z Państwową Agencją Rozwiązywania Problemów Alkoholowych.
Tłumaczyłem, że to bzdury. Prokuratur w końcu umorzył postępowanie. Walczyłem wtedy o prawa do opieki nad dziećmi. O sto procent. I udało się, dostałem. Zdziwiony? Wie pan ilu jest teraz samotnych ojców? To już dawno nie te czasy, że Matka Polka, choćby najgorsza, to i tak dostanie. Zresztą, chłopcy zeznali przeciw niej, proszę sobie wyobrazić. W środku nocy waliła nam do drzwi, a później SMS-y, że przeprasza, że bardzo kocha. Nie płaci alimentów, został fundusz. Jak sąd przyznał, zadzwoniła z krzykiem, że nie zobaczę grosza, że robię jej krzywdę.
Ona
- Nie będę z panem rozmawiać, do widzenia
Oni
Najstarszy będzie wiercił. Platformy albo gaz łupkowy. Aktualnie w technikum górniczym, specjalizacja: technik-wiertnik. Wyniki w szkole dobre, kłopotów wychowawczych nie stwierdzono. Spokojny, wycofany. Nie chce rozmawiać.
- Tata jest dobry. Czy mogę już iść?
Najmłodszy nie ma czasu. Koleżanka czeka w bramie obok. I jeszcze piłka - musi grać. Wisła Kraków, Nasze Miasto Nasze Zasady.
Michał, 15 lat, ten średni. Usta przerwane dwoma nienaturalnymi liniami sięgającymi nosa. W dokumentacji medycznej: obustronne rozszczepienie warg, rozszczep podniebienia. Pierwszy raz szyty w trzy miesiące od narodzin. Sześć operacji za nim, pięć przed. Tata staje na głowię, żeby zabiegi miały miejsce w wakacje, albo w ferie, choć później i tak miesiąc bez życia. Boli. W styczniu będą decydować co z podniebieniem. Fragment kości zostanie pobrany z uda i wykorzystany w zabiegu.
Rozszczepienie wargi i podniebienia – wady rozwojowe związane z nieprawidłowym rozwojem twarzoczaszki. Rozszczepem nazywamy szczelinę lub przerwę powstałą na skutek niepołączenia się struktur formujących wargę (rozszczep wargi tzw. zajęcza warga (łac. cheiloschisis, ang. cleft lip) lub podniebienie (rozszczep podniebienia tzw. wilcza paszcza (łac. schisis palati, ang. cleft palate). Wady te mogą współistnieć lub występować niezależnie.
Michał martwi się o grę w piłkę, mniej o szkołę. Blisko jest Orlik, przy parafii klub sportowy. Zawody międzyosiedlowe. Z ocenami tak sobie, wystarczy, że udaje się przeskoczyć z klasy do klasy.
Kiedy leży, bo szwy, ból i tylko gęsto tarte jedzenie, pociesza się, że ma ręce i nogi, może chodzić. W telewizji widział takich, co nie mogą.
Praca
Na niewielkiej, korkowej tablicy, obok zdjęć i medali, cztery bilet na mecz krakowskiego zespołu.
- To chyba trochę kosztowało, prawda?
- Odłożyłem.
- Z czego pan odłożył?
- Z tego co jest.
A jest zasiłek Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej – 500 zł, wpłata z Funduszu Alimentacyjnego – 900 zł i wsparcie babci chłopców. Dochód na jednego członka rodziny – 219 zł. Brak długów i innych zobowiązań.
Fundusz Alimentacyjny – fundusz przeznaczony do zabezpieczania wypłacania alimentów, których płatnicy okazali się niewypłacalni lub uchylali się od ich płacenia.
Joanna Sadurska jest psychologiem. Pracuje w krakowskim MOPS, wcześniej współpracowała z Urzędem Pracy.
- To nie jest tak, że ten człowiek nie pracuje, bo nie chce, bo przywykł. Pracował, rok temu stracił pracę przez problemy z dyspozycyjnością. Brak wykształcenia pozwala mu tylko na wykonywanie prostych prac budowalnych i remontowych. Oczywiście, brak ambicji, brak wiary w to, że ta sytuacja materialna może ulec zmianie, jest niepokojąca. To jest największe zagrożenie, jakie niesie długotrwała bieda. Nie brak środków, ale to, że można się do takiego stanu przyzwyczaić i uznać, że jest normalny.
Ojciec
Nie jestem idealnym ojcem. Mam lepsze dni, gorsze. Potrafię krzyknąć. Staram się być wyrozumiały. Nie ma przemocy, nie można bić dzieci. Staram się i skarcić i nagrodzić. Jak jest elegancko to jest nagroda. Nie pamiętam, kiedy ostatnio była kara. Boże, żeby oni zawsze się tak trzymali.
Wyrozumiały, to znaczy, że nie od A do Z. Niech oni mają swoje zdanie. Rozmawiamy. To jest dobrze jak dzieci mają swoje propozycje, prawda? Nie, tak całkiem o wszystkim to nie rozmawiamy. Starsi synowie to już dziewczyny. I tu by się przydała kobieta. Matka to jednak inaczej rozmawia o takich sprawach. Ja nie umiem.
Samotne ojcostwo – w Polsce rodziny, w których ojciec samotnie wychowuje dzieci wynoszą 0,3% wszystkich gospodarstw domowych. W większości przypadków spotykają się z trudnościami w łączeniu pracy zawodowej z opieką nad dziećmi.
Czasami tęsknię do rodziny. I chciałbym, żeby ktoś mi pomógł. Właśnie wtedy, kiedy trzeba z średnim po zabiegach. Ale nie narzekam. Nie wolno narzekać. Jak zacznę narzekać, to już po mnie, umarłem. Nie mogę ich zostawić.
Pomoc
Agnieszka studiuje inżynierie środowiska. Zdobyła dodatkowe miejsce na matematycznym, ale odpuści. Już rok wcześniej chciała zostać wolontariuszem, wtedy zgłosiła się zbyt późno. Rodzina Piotra była jedną z trzech, którymi miała się zając. Ci pierwsi przestali odbierać telefon, unikali kontaktu. Drudzy na spotkanie spóźnili się godzinę. Zakupy z najdroższych sklepów, w domu pospiesznie chowany sprzęt AGD. Nie przeszli weryfikacji.
Pan, o którego pytasz, był wycofany, ale uczciwy. Nie miał pretensji, że chcemy znać szczegóły. Niektórzy mieli. Byłaś już tam? Obskurne miejsce. Całe ich życie w jednym pokoju.
Teraz każdy jest skupiony na sobie. Nawet na studiach trudno dostać notatki. Nie chcę tak. Paczka to jest lekcja tolerancji. Uczę się, żeby nie oceniać po pozorach. I doceniać, to co mam. W jednej z rodzin największy prezent, najwięcej emocji, to szczoteczki do zębów. Tam było tak bardzo mało wszystkiego, a oni nie oczekiwali wiele.
Na liście potrzeb Piotra znalazły się żywność o długim terminie ważności, środki chemiczne, przybory szkolne, plecaki, odzież na zimę. Kilka ubrań znanych marek, żeby schować biedę, nie wyróżniać się ze szkolnego tłumu. Biedny to znaczy gorszy.
Specjalne życzenie, o które wolontariusz pyta na końcu:
Oni: piłki, ochraniacze, rękawice, sprzęt sportowy. Wiadomo, Wiśle Kraków Zawsze Wierni.
On: chcę żeby oni byli szczęśliwi.
Paczka
Nie było emocji. Wolontariuszki otrzymały list - podziękowanie dla darczyńcy. Wyszły zdziwione, bo zwykle jest radość, wzruszenie, najczęściej jedno i drugie. Tu nienaturalny spokój. Najstarszy syn z babcią w pokoju obok. Najmłodszy, zawsze pełny energii, rozpakował tylko jedną z paczek.
Już w samochodzie, na parkingu, zauważyły, ze zapomniały podpisów. Wróciły bez pukania - szybka formalność. Nad otwartymi paczkami stali wszyscy. W podrabianych klapkach Kubota, obok piętrowego łóżka i meblościanki. W kamienicy, w której śmierdzi moczem i wilgocią, a bramy nikt nie zamyka.
Stali w ciszy.
On
Chciałbym komuś tak pomóc. Może za rok, albo za dwa, jak się odmieni. 
Trzeba pomagać. Dzisiaj ktoś mi, jutro ja komuś. Mnie bieda nauczyła szanować pieniądze, a ludzie nie szanują. Wydają to co jest, a różnie może być. 
Nie wiem co mam jeszcze panu powiedzieć. 
Jeszcze jeden powód, dla którego chciałbym kiedyś pomóc. 
Żeby oni byli dumni. 

Konrad Kruczkowski, haloziemia.pl