Nie żyje 7-latek przygnieciony przez bramę

Zmarł 7-letni chłopiec ranny podczas poniedziałkowego wypadku w Białce Tatrzańskiej. Na niego i jego babcię silny podmuch wiatru przewrócił drewnianą bramę stojącą na deptaku. 70-letnia kobieta zginęła na miejscu, a chłopca śmigłowcem przetransportowano do szpitala w Krakowie. Jego stan lekarze cały czas określali jako ciężki.


zdjęcie ilustracyjne: pixabay

W miniony poniedziałek przy popularnej stacji narciarskiej w Białce Tatrzańskiej runął masywny drewniany szyld witający turystów, przygniatając kobietę i jej siedmioletniego wnuka. Babcia zmarła na miejscu, chłopiec w bardzo ciężkim stanie został przetransportowany do Uniwersyteckiego Szpitala Dziecięcego w Krakowie-Prokocimiu. Mimo wysiłków lekarzy, nie udało się go uratować.

Jan Kęsek z inspektoratu nadzoru budowlanego w rozmowie „Gazetą Krakowską” tłumaczył, że drewniane słupy witacza zostały niezgodnie ze sztuką budowlaną zamontowane w betonowym cokole. – Nie zastosowane żadnej izolacji, która zabezpieczałaby drewno przed działaniem wody, mrozy. Prawdopodobnie z tego powodu doszło do erozji elementów drewnianych, które zbutwiały – przyznał Kęsek. Na razie nie ustalono, kto stoi za budową witacza.

źródło: rmf24/ fakty.interia/ wp.pl/ wprost/