Chcę wrócić do zdrowia po ciężkim poparzeniu. Potrzebne miliony na leczenie



Mama: - Błagamy Was, nasi kochani Darczyńcy o wielką rzecz – o wsparcie w operacjach ratujących życie Dominika w Stanach Zjednoczonych, aby mógł żyć, przestać czuć kłucie w klatce piersiowej i sercu przy każdym najdrobniejszym ruchu i wysiłku... Aby mógł rosnąć...

foto: siepomaga

Dominik: - Tak Mamo, ja od dnia wypadku, tj. od 30 sierpnia 2012 r. przestałem żyć. Ja wegetuję... Jest mi coraz ciężej, bo po ciężkim oparzeniu 35% mojego drobnego 8-letniego wtedy ciałka nie przyjęły mi się zupełnie przeszczepy skóry własnej na całej powierzchni oparzenia. Ja mam wszystkie narządy oddechowe wraz sercem totalnie przykurczone...

Mama: -Teraz masz ponad 14 lat. Zmieniasz się z chłopca w mężczyznę...
Dominik: - Mamo, ja nie potrafię się zmienić w mężczyznę. Moje oparzenie to twardy pancerz, w którym jestem uwięziony od 6 lat. Szyja i podbródek, cała klatka piersiowa, prawy bok wraz z obiema pachami, część pleców i cała prawa ręka wraz z łokciem zastygły jak lawa...
Mama: - Ty nie masz na tej powierzchni zupełnie skóry. Twoje przeszczepy to wielka plama bliznowca, zrostów i przerostów... Wyglądasz jak larwa, która nie może się przekształcić w pięknego motyla.

Dominik: - Bliznowce i zrosty nie rosną razem ze mną. Przeżywam dramat, jakbym był uwięziony w pancerzu, w więzieniu swojego własnego ciała. Czuję, że na zewnątrz mojego ciała nie istnieję.
Mama: - Oparzyłeś się płomieniem. Synku, ja do dziś nie potrafię sobie wybaczyć, że nie przewidziałam Twojego wypadku...
Dominik: - Mamo, ja tylko chciałem się pobawić zapałkami na poddaszu. Nie przypuszczałem, że o mało nie stracę wtedy życia..
Mama: - Nie krzyczałeś. Twoja młodsza siostra Klara mnie zaalarmowała. To ona zauważała, że płoniesz jak pochodnia...
Dominik: - Mamo, ja wciąż płonę. Ten ból trwa we mnie przez lata i przestać nie może. Ja nie chcę, by moje spalone ciało fotografować, także wtedy, gdy leżę n-ty raz w szpitalach na łóżkach pooperacyjnych w aparaturze...
Mama: - Najpierw ratowano Cię w USD w Krakowie Prokocimiu. Przeszedłeś tam sześć operacji przeszczepów skóry i zmiany opatrunków. Przez pierwsze cztery tygodnie umierałeś... gdy wchodziłam na OiOM, zawsze najpierw kierowałam oczy na lekarzy i pielęgniarki: Czy żyjesz?! Miałam zawroty głowy i targały mną wymioty przy drzwiach oddziału... Dziecko, ja tak Cię kocham! Nie wyobrażałam sobie, że umrzesz.. Przez miesiąc nie byłam w stanie wejść do Twojego pokoju w domu...
Dominik: - Ja pamiętam późniejszy czas na zwykłym oddziale, gdzie po morfinie widziałem małpki i potwory na ścianie...
Mama: - Pamiętasz kolejny rok morderczych ćwiczeń rehabilitacyjnych oraz masaży, które nic nie pomogły?
Dominik: - Nie pomogła też seria ubranek uciskowych, maści i specjalnych kremów. Mamo, ja nie mogłem dźwignąć głowy i zobaczyć nieba... ani podnieść rąk i wyprostować prawego łokcia. Nie potrafiłem pisać w szkole. Nic nie potrafiłem.
Mama: - Trafiliśmy wtedy do dr Anny Chrapusty, która trzykrotnie operowała Cię w Centermedzie i szpitalu Rydygiera w Krakowie.
Dominik: – Pani Doktor bardzo się starała, ale ja nadal miałem potworne przykurcze i czułem się jak manekin na wystawie. Dla mnie w Polsce nie było już pomocy.
Mama: - Synku pamiętam, że obiecałam Ci pomoc za granicą. Wtedy też po raz ostatni oboje rzewnie płakaliśmy przez całą drogę ze szpitala do domu.
Dominik: - Napisałaś prośbę o pomoc do Children's Burn Foundation w Sherman Oaks (Los Angeles, CA)...
Mama; - Tak Synku. Gdy w tej amerykańskiej Fundacji zobaczyli Twoje zdjęcia, jak bardzo źle wyglądasz po dziewięciu operacjach w Polsce, to po 10 minutach od wysłania przeze mnie prośby, odpowiedzieli, że na swój koszt zabierają Cię do Stanów Zjednoczonych na program wstępnego wyleczenia...
Dominik: - Czas pomiędzy 2014 i 2015 r. był w West Hills, CA bardzo intensywny. Pod kierunkiem dr Petera Grossmana, MD, FACS trwale zlikwidowano mi z pomocą sztucznej skóry przykurcze w obu pachach i w prawym łokciu. Doktor wielokrotnie próbował też rozluźnić zastrzykami sterydowymi moje zrosty i bliznowce na całej powierzchni. Nie udało się. I wtedy wymyślił dla mnie olbrzymie ekspandery tkankowe, które zaczął mi montować z różnych stron bliznowca... Wtedy przeszedłem aż pięć operacji.
Mama: - Synku, Ty wtedy w Kalifornii pierwszy raz od trzech lat po wypadku w ogóle zacząłeś się ruszać i bawić z siostrami na placu zabaw...
Dominik: - Uwierzyłem, że nie będę mumią do końca życia.
Mama: - Uwierzył też w Ciebie lekarz z Gdańska, ten jedyny, którego szukaliśmy w całej Polsce, przechodząc wszystkie inne szpitale oparzeniowe, który skierował Cię na dalsze leczenie do USA... W latach 2016-18 Prezes NFZ i Konsultant Krajowy Chirurgii Plastycznej w Polsce zrefundowali Ci dalsze leczenie w ośrodku Grossman Plastic Surgery w West Hills, CA.
Dominik: – Tak. Kończę właśnie czwarty w życiu pobyt w USA, a kilka tygodni temu przeszedłem szósta i ostatnią operację sponsorowaną przez NFZ (i dwudziestą w życiu!)
Dominik: - Wiesz Mamo, tam, gdzie dr Grossman zlikwidował mi częściowo bliznowiec, naciągając mi na to miejsce moją zdrową skórę, mogę poczuć twoją dłoń, gdy mnie głaszczesz..
Mama: - Te ekspandery tkankowe zakładane na różnych częściach Twojego ciała są takie ogromne, że mnie ogarnia przerażenie... w dodatku amerykański Doktor potrafi „ciągnąć” wielokrotnie tę samą zdrową skórę bez dodatkowych linii cięcia. To cud dziecko! Po tych operacjach Ty w ogóle nie przypominasz, że w niektórych miejscach byłeś tak ciężko oparzony...
Dominik: - Mamo, dlaczego na moje dalsze leczenie w Stanach Zjednoczonych potrzeba aż 4,5 miliona złotych?
Mama: -  Synku, dużo operacji jeszcze przed Tobą. Nowy amerykański program, który nie jest niestety już refundowany przez NFZ, przewiduje jeszcze kilkanaście operacji i innych zabiegów pobocznych. Chirurgia plastyczna, szczególnie za granicą, potrafi czynić cuda, ale kosztuje fortunę.
Dominik: - Mamo, moje życie nie ma ceny.

Mama: - Tak Synku. Chcę z Tobą zatańczyć rock-and-rolla... Chcę, żebyś pojeździł z siostrami rowerami „na wyścigi”.
Dominik: - A ja pragnę popływać, Mamo. Od sześciu lat nie mogę cieszyć się niczym, nawet wodą. Mam wciąż otwierające się rany w różnych częściach oparzenia. Nie chcę wcześniej zapaść się w klatce piersiowej 8-letniego dziecka i paść jak mucha... Ja idę do liceum..
Mama: - Dziękujemy z serca za każdą Waszą złotówkę!
Dominik: - Pomóżcie mi, błagam, drodzy Darczyńcy... Bardzo chcę żyć...