Tragedia na Śląsku. 21-letni górnik z kopalni Jankowice zginął pod ziemią


W nocy z piątku na sobotę w kopalni Jankowice w Rybniku, będącej częścią kopalni ROW, zginął 21- letni górnik. Do wypadku doszło 650 m pod ziemią - wynika z informacji służb kryzysowych i nadzoru górniczego.


zdjęcie ilustracyjne: pixabay

"Do wypadku doszło około godziny 1.15 w chodniku odstawczym 650 m pod ziemią. Górnik pracował przy obsłudze przenośnika taśmowego; został znaleziony przez kolegów pomiędzy dolną taśmą a korpusem tego przenośnika. Doznał śmiertelnych obrażeń" - powiedział PAP rzecznik Polskiego Grupy Górniczej, do której należy kopalnia, Tomasz Głogowski.


Okoliczności wypadku wyjaśnia obecnie Okręgowy Urząd Górniczy w Rybniku. Nie było bezpośrednich świadków śmierci górnika. Obsługiwał on taśmociąg, którym transportowany jest węgiel. Gdy okazało się, że z mężczyzną nie ma kontaktu, koledzy poszli go szukać. Gdy znaleźli go wciągniętego przez napęd będącego w ruchu przenośnika - już nie żył. Lekarz potwierdził zgon.

21-letni górnik pochodził z Żor, był zatrudniony jako młodszy ślusarz. W piątek rozpoczął zmianę o 18.30. Pracował w chodniku odstawczym 650 m pod ziemią, przy obsłudze przenośnika taśmowego. Znaleźli go koledzy pomiędzy dolną taśmą a korpusem tego przenośnika. Doznał śmiertelnych obrażeń - powiedział rzecznik Polskiego Grupy Górniczej, do której należy kopalnia, Tomasz Głogowski.

źródło: PolsatNews/ InteriaFakty/ SE.PL