Krzysztof mógł być zdrowy, ale lekarz zamiast pomóc... uciekł!

Dla lekarza-rezydenta Wiktora B. (28 l.) z Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego we Wrocławiu przysięga Hipokratesa nic nie znaczy. Przysięgał pomagać ludziom w potrzebie, a kilka tygodni temu zamiast ratować pobitego człowieka, uciekł jak tchórz! Teraz zamiast przeprosin i skruchy udaje, że nic się nie stało.

zdjęcie ilustracyjne: pixabay
Wiktor B. z dwoma kolegami Dawidem M. (26 l.) i Robertem K. (29 l.) w nocy z 24 na 25 marca imprezowali w centrum Wrocławia. Znudzeni zabawą, chodzili po ulicach, szukając zaczepki. 

Kilka minut po północy spotkali Krzysztofa Miko (28 l.) z Tomaszowa Mazowieckiego, który na Dolny Śląsk przyjechał na wieczór kawalerski. 
Najpierw ubliżali jemu i jego znajomym, a potem Dawid M. potężnym ciosem w twarz powalił Krzysztofa na ziemię.

 Ranny krwawił i stracił przytomność. Wiktor B. ani myślał mu pomóc. Najpierw wdał się w szarpaninę ze znajomymi Krzysztofa, a kilkanaście sekund później uciekł! Krzysztof Miko dopiero kilkadziesiąt minut później trafił na pogotowie.


źródło: FAKT.PL